piątek, 7 czerwca 2013

SZEROKIE WODY

     Każdy z Nas mimo, iż bardzo temu zaprzecza, dąży do osiągnięcia swojego 'prywatnego' sukcesu. Jedni swoje chwile triumfu widzą wśród wspaniałej rodziny, masy przyjaciół, pięknych wspomnień wymalowanych w głowie dzięki licznym podróżom, a jeszcze inni za swój jedyny i słuszny sukces będą uważali siebie zasiadającego na wysokim stanowisku, z walizką wypchaną pieniędzmi i pustką tworzącą się po zamknięciu drzwi swojego bogatego królestwa. 
     Jednak, aby ruszyć z miejsca i dać się porwać realizacji swoich marzeń trzeba rzucić się na początek w jakiś wir... często będący wirem pracy, codziennych obowiązków, pozwalający na uzbieranie kapitału na to by wykonac kolejny krok. Poaczątkowo zaczynamy od małego źródełka, czerpiąc radość z każdej małej kropli dzięki, której możemy zaspokoic swoje pierwsze małe pragnienia... Źródełka choć bajeczne, piękne, delikatne i bezpieczne, mają to do siebie, że z czasem zmieniają się wrzeki, z których juz możemy czerpać garściami, by pewnej chwili wpłynać na wody spokojnego malowniczego jeziora, gdzie już liczne grono pędzących po marzenia osób zostanie na dłużej. A co z tymi, którzy zapragneliby więcej?
    Te osoby wraz z nurtem rzeki, chcą poczuć zbawienną dla nich morską bryzę... Mimo, iż w upragnionej słoności nie znajdą spokoju, są tacy, którzy mimo to chcą tam trwać, by codzinnie zmagać się z trudami szerokiej wody...
   Dzielimy się na tych, których droga do  wymarzonego celu nigdy nie będzie przebiegać tak samo... Jedni, aby znaleźć swoje małe źródełko, będą musieli przeżyć lata wielkiej wędrówki, podczas gdy inni, urodzą się już w pięknej zatoce...
    Zastanawiacie się, do których wód chcielibyście się dostać? Ja chyba jestem na etapie spokojnego jeziora... Codzienne kąpiele w nim, może i nie zaskakują, gdyż jego dno znam już prawie na pamięć, jednak dają mi one wiele siły, bo towarzyszą mi uśmiechnięte twarze moich bliskich... I teraz jest mi dobrze...
     Kto wie, może z czasem przyjdzie chęć na wypływanie na szerokie wody? Marzyłabym wtedy o kotwicy, dzięki której znalazłabym tam swoje miejsce i nie musiałabym dryfować po nieznanym, ani też dać sie ponieść wielkiej wodzie. Posiadanie  takiego symbolu nadzieji, stałości, wierności wzbudzałoby we mnie wielkie poczucie bezpieczeństwa...


A Ty? Gdzie chciałbyś zakotwiczyć? A może już cieszysz się każdym dniem w swojej spokojnej przystani?

AW